Dobry dzień.
Tyle czasu mam na tych wykładach że napisze nowy post :)
Problem. My Polacy mamy ich tysiące, oczywiście w każdej możliwej dziedzinie. Począwszy od spóźnionego autobusu do pracy, po zbyt małe wynagrodzenie... Samo słuchanie o problemach innych ludzi szybko uświadamia Nam ile sami ich mamy (o dziwo nawet tam gdzie prędzej ich nie było?). Łączymy się we współczuciu, negatywnym myśleniu.. aż w końcu Twój problem staje się moim problemem. Głowimy się nad jego rozwiązaniem karmiąc nasze myśli słowami "Jeju jaki ten Rysiek jest biedny, pieniędzy nie ma, żona go nie kocha.. tragedia". No i co się dzieje? Jezt tragedi. Rysiu wpadł w depresje a my nie daleko za nim...
Chcę powiedzieć w tym momencie no tak, jesteśmy w Polsce :)
Bo to takie jakże polskie myślenie.. jest źle to będzie jeszcze gorzej...
A gdyby tak zmienić swoje podejście i traktować te wszystkie trudniejsze sprawy jako wyzwania. Wyzwania każdego dnia rzucane nam pod nogi żebyśmy niczym sportowcy trenowali formę w ich pokonywaniu. Po paru miesiącach okaże się że już nie łapieny zadyszki. Teraz uśmiechamy się do życia i pytamy "Serio?" już mogłeś wymyśleć coś lepszego :)
Zobaczcie sami jakby tak zmienić kilka kwesti, obrócić.. np. :
Sukienka jest za mała bo jestem taka gruba. ->
Sukienka się skórczyła wiec z wielką chęcia kupie sobie nowa lub Moje rzeczy już nie pasują, fantastycznie mam motywacje, wyzwanie aby wrócić na siłownie i za miesiąc ubrać ją z powrotem.
Beznadziejna pogoda ciągle leje -> Świetna pogoda w końcu przeczytam cała książkę owinięta w koc z gorącą herbatą.
Z czasem pozytywne myślenie wejdzie w nawyk.. i jak choroba przeniesie siè na inne obszary życia naszego i naszych znajomych, przyjaciół, rodziny.
My Polacy mamy też taką chorobę zwaną umartwianiem się. Potrafimy sprawnie zbudawać cały scenariusz rodem z horroru: zła pogoda, będą kałuże, wróce cała mokra, napewno się rozchoruję, może już zadzwonis do lekarza umówić się na wizytę, pewnie znajdzie u mnie coś jeszcze....
I tak dalej i tak dalej. To taki grubszy przykład aczkolwiek w ciągu dnia o wielu prostszych sprawach myślimy tym samym schematem.
Jeśli zaczniemy zmieniać takie szczegóły nasze życie na prawde może stać się o wiele przyjemniejsze, łatwiejsze.. A wyobrażacie sobie Panią ZUSie która zamiast mówić: bedzie z tym problem, powie zrobimy to tak aby się udało :D Życie jak w Madrycie! :) Spróbujcie polecam :)